Zachowanie na stolcu ministra (prawa) i sprawedliwości Gowina, katolickiego ekstremisty, utwierdza mnie w przekonaniu, że Tuskowi przydałby się kubeł zimnej wody. Najlepsze byłby przegrane wybory. Taka drobna klęska na pewno przypomniałaby mu, że platforma ma w nazwie "obywatelska" a nie "katolicka". Wszak nie bez kozery wspominał o tym, że nie będzie klękać przed księżmi. Tymczasem trzyma na ministerialnym stanowisku człowieka, który nawet nie klęka, ale bez żenady pada na twarz przez klerem.
Problem w tym, że PO za bardzo nie ma z kim przegrać. Najbliższe wybory, te do europarlamentu to w zasadzie formalność, PiS tu nic nie znaczy, a jego klub w europarlamencie jest w szczątkach. Nie ma też ludzi, którzy w tych wyborach mieliby coś do zaproponowania, bo PiS jest in gremio na Unię obrażony. Pewną nadzieją jest Europa+, która, gdyby zdobyła ca. 20%, mogłaby przypomnieć PO o niespełnionych obietnicach dotycząchch in vitro czy związków partnerskich. Wybory samorządowe to inna tematyka, choć i tu wygrana PO wydaje się pewna. Naród nie słucha już ślepo kleru, który mówi na kogo głosować - zwycięstwo masowo atakowanego przez księży Komorowskiego jest tu dowodem.
Do wyborów parlamentarnych jest jeszcze dużo czasu i wiele może się zmienić. Może rozsypać się pogrążony w walkach o schedę po starzęjącym się Kaczorze PiS, może rozpaść sie trzymany tylko osobowością lidera Ruch Palikota. Może też powstać na lewicy coś nowego. Na prawicy? Szanse mniejsze, ale kto wie? Tak czy owak, Tusk może spać spokojnie. A szkoda...
